Elana Toruń w pierwszym meczu na własnym stadionie w nowy roku zwyciężyła 2:1, pokonując minimalnie Wdę Świecie. Torunianie zdobyli obie bramki w końcówce pierwszej połowy, a w ciągu całego spotkania mogli mówić o sporym szczęściu, że zakończyli ten mecz z trzema punktami na koncie
Od samego rana w Toruniu padało, co wpłynęło na jakość murawy na stadionie im. Grzegorza Duneckiego. Początek spotkania należał do drużyny ze Świecia, która stwarzała sytuacje podbramkowe, lecz były to próby niecelne. Elana w pierwszym kwadransie nie potrafiła wyjść poza własną połowę. W 14. minucie groźną akcję wyprowadził prawą stroną zawodnik Wdy, Piotr Sikierka, ale jego strzał wylądował na górnej siatce. Dopiero w okolicach 20. minuty torunianie zaczęli konstruować ataki pozycyjne.
Od tego momentu tempo spotkania na kilkanaście minut opadło. Dopiero w 34. minucie Elana miała świetną okazję na zdobycie gola. Po dobrym rajdzie na prawej stronie i przerzuceniu piłki do lewej flanki Tomaszewskiego, najpierw próbował Lenkiewicz, a później futbolówkę dobijał Figaszewski, lecz po rykoszecie piłka wylądowała poza boiskiem. Wda Świecie zamknęła się na własnej połowie, a podopieczni Jerzego Cyraka próbowali to wykorzystać.
W 40. minucie Elana objęła prowadzenie po golu Łukasza Zagdańskiego, który wykorzystał bardzo dobre dośrodkowanie Lenkiewicza. Zanim świecianie się obejrzeli, stracili drugą bramkę. Świtalski wykopał piłkę na skraj pola karnego, głową zgrał na 20 metr Zagdański, a stamtąd “huknął” jak z armaty Patryk Aleksandrowicz i pokonał Łukasza Zapałę. Był to gol do szatni i świetna informacja dla torunian, którzy podnieśli się po przeciętnym początku spotkania.
W przerwie meczu coraz mocniej padało, przez co pogarszał się stan murawy. W deszczowej aurze próbowały odnaleźć się oba zespoły. Bardzo dobrą akcję torunianie przeprowadzili w 51. minucie, gdy z lewej strony zacentrował Lenkiewicz, a akcję wykończył strzałem z woleja Krawczun, lecz piłka przeleciała minimalnie ponad bramką. Wda zdobyła gola kontaktowego, a konkretnie Maciej Rożnowski, który wykorzystał perfekcyjną centrę z prawego skrzydła. Podopieczni Marka Końko chcieli pójść za ciosem.
Minutę później po rzucie rożnym, minimalnie pomylił się Urbański, który skierował piłkę ponad poprzeczkę po strzale głową. W 62. minucie Wda powinna już remisować z Elaną. Najpierw błąd popełnili nasi zawodnicy, którzy nie porozumieli się z wychodzącym z bramki Świtalskim, co chciał wykorzystać Sikierka, lecz trafił w słupek. Chwilę później jeszcze dwukrotnie próbowali przyjezdni, ale za każdym razem obijali zawodników “żółto-niebieskich”.
Po tej sytuacji torunianie lekko się ocknęli. Kolejne świetne dośrodkowanie Tomaszewskiego wykorzystał Hubert Krawczun, ale piłkę ponad poprzeczkę przeniósł Łukasz Zapała. Tempo meczu zmniejszyło się wraz z intensywnością opadów deszczu. Spotkanie się wyrównało, a oba zespoły wymieniały się nieudanymi akcjami, które zwykle kończyły się na dwudziestym metrze.
W końcówce przycisnęli świecianie, którzy ponownie mogli wyrównać w 89. minucie, lecz po kapitalnym strzale z rzutu wolnego Patryka Urbańskiego, piłkę wybronił Hubert Świtalski. Bramkarz uratował nasz zespół jeszcze raz w doliczonym czasie gry, gdy wybił groźny strzał Retlewskiego na rzut rożny. Po “cornerze” zawodnicy Wdy trafili w słupek. Elena może mówić o sporym szczęściu, dzięki doniesionemu do końca wynikowi 2:1.
Był to bardzo trudny mecz, szczególnie przez warunki pogodowe oraz dobrą postawę Wdy Świecie, która mogła mówić po zakończeniu meczu o sporym pechu. Kilkukrotnie naszą drużynę ratował Hubert Świtalski oraz obramowanie bramki. Z pewnością po takim spotkaniu można powiedzieć, że “najważniejsze są trzy punkty”.
ELANA TORUŃ – WDA ŚWIECIE 2:1 (2:0)
Bramki: Zagdański 41′, Aleksandrowicz 45′ – Rożnowski 55′
(fot. Krzysztof Maliszewski/chillitorun.pl)
Facebook
Twitter
Instagram
RSS