Była jedyną kobietą służącą w szeregach cichociemnych, odważną i lubiącą adrenalinę bohaterką. Przeżyła obie wojny światowe, powstanie warszawskie, działała w konspiracji antykomunistycznej, należała do ruchu kombatanckiego „Solidarność”, a w 2006 roku mianowano ją drugą w historii Wojska Polskiego kobietą-generałem. Elżbieta Zawacka urodziła się i zmarła w rodzinnym Toruniu. Dziś mija osiem lat odkąd odeszła od nas ikona i symbol polskiej historii XX wieku
Elżbieta Zawacka urodziła się 19 marca 1909 w Toruniu. Miała niesamowite przygody, nieraz narażała własne życie, była sprytna, inteligentna, nieustraszona i przede wszystkim oddana ojczyźnie. Walczyła z wrogiem na różne sposoby, sprzeciwiała się zarówno nazistom, jak i komunistom. Elżbieta Zawacka zaskakiwała przez całe życie. Swoją odwagą, energią i niezwykłą pogodą ducha budziła podziw u żołnierzy najwyższej rangi.
Z Torunia przez Berlin do samego Londynu
Od najmłodszych lat ciągnęło ją do munduru, ćwiczeń na poligonie i niebezpiecznych operacji, choć równie dobrze dbała o własne wykształcenie i sporo czasu poświęcała nauce. Ukończyła Miejskie Gimnazjum Żeńskie w Toruniu, zdała maturę, po czym rozpoczęła studia matematyczne na Uniwersytecie w Poznaniu. W latach 30-tych Elżbieta Zawacka służyła w Organizacji Przysposobienia Kobiet do Obrony Kraju (późniejsze PWK). Po studiach podjęła pracę jako nauczycielka w szkole średniej. Uczyła matematyki i wychowania fizycznego w Otorowie, Sompolnie i Toruniu. Ponadto prowadziła szkolenia wojskowe dla młodszych koleżanek. Zawacka zdawała sobie sprawę z możliwości wybuchu kolejnej wojny, tym bardziej rozumiała sens i ideę szkolenia młodych dziewcząt. Cały ten czas ambitnie służyła w PWK, a w roku 1937 zrezygnowała nawet z pracy nauczycielskiej na rzecz tej organizacji. W ostatnich latach przed wybuchem wojny uczestniczyła w obozach szkoleniowych w całej Polsce.
Atak Hitlera na Polskę sprawił, że Zawacka musiała sprawdzić nabyte umiejętności w praktyce. Na początku kampanii wrześniowej brała udział w obronie Lwowa. Miasto skapitulowało 22 września, a Zawacka powróciła do Torunia. Szybko jednak wyjechała do Warszawy i wspólnie z koleżankami z PWK przeszła do działań konspiracyjnych. Następnie udała się na Śląsk, by tworzyć struktury łączności konspiracyjnej i wojskowej służby kobiet. Jej ogromnym atutem okazała się znajomość języka niemieckiego, którą nabyła w latach dziecięcych, dorastając i ucząc się w okupowanym przez Niemców Toruniu. Jej zdolności Polacy nie wykorzystali tylko do tłumaczenia rozmów i przekazów wroga. Na Elżbietę Zawacką byłoby to zdecydowanie za mało. Ze swoim świetnym niemieckim, blond włosami i niebieskimi oczami idealnie mogła uchodzić za Niemkę nie wzbudzając żadnych podejrzeń.
Do połowy 1941 roku jeździła między Warszawą a Berlinem, przewożąc w obie strony pocztę, która kursowała przez Szwecję do Londynu i z powrotem. Ponadto organizowała szlaki kurierów podążających do Londynu przez Niemcy, a także jeździła do bazy w Berlinie przywożąc stamtąd walizki z pieniędzmi potrzebnymi do sprawnego funkcjonowania Polskiego Państwa Podziemnego. W sumie w okresie II wojny światowej przekraczała granicę III Rzeszy ponad sto razy. Blond kamuflaż i nienaganny niemiecki nie zawsze jednak pomagały. Któregoś razu „Zo” – bo tak brzmiał jej pseudonim – spostrzegła, że śledzi ją kilku tajniaków, których mimo usilnych prób za nic nie mogła zgubić. Nie pomagało nagłe wskakiwanie do tramwaju ani zmiana odzieży w bramach. W tej sytuacji zdecydowała się na ostateczność – wsiadła do pociągu, a następnie wyskoczyła na trasie z pędzącej maszyny, gubiąc pościg. Poraniona dotarła do najbliższego miasta. Później w cywilnym przebraniu powróciła do Warszawy.
Wydano za nią list gończy, choć to nie powstrzymało Zawackiej przed kolejną niebezpieczną i piekielnie trudną misją – miała udać się do rządu polskiego w Londynie. W 1943 roku po blisko trzech miesiącach wyczerpującej podróży, polegającej na przejściu pieszo przez Pireneje, transporcie koleją przez Madryt do Gibraltaru, przepłynięciu konwojem statków wojskowych do Wielkiej Brytanii, wreszcie dotarła do londyńskiego Hotelu Bristol. Tam znajdował się sztab Naczelnego Wodza.
W Anglii znana była jako Elisabeth Watson. Celem jej podróży był kontakt z najważniejszymi osobami rządu londyńskiego. Miała przekazać meldunki o aktualnej sytuacji w kraju, uzgodnić bardziej efektywny kanał komunikacji rządu emigracyjnego z Polską oraz omówić postulat uznania praw żołnierskich kobiet służących w konspiracji. Podczas kilkumiesięcznego pobytu w stolicy Anglii spotkała się z najważniejszymi przedstawicielami polskich władz emigracyjnych, tj. prezydentem Władysławem Raczkiewiczem, gen. Władysławem Sikorskim, gen. Kazimierzem Sosnkowskim, czy gen. Józefem Hallerem.
Cichociemna, która przetrwała nawet powstanie
W Anglii powstała wówczas jednostka, która drogą lotniczą miała komunikować się z okupowaną Polską i wspierać antyhitlerowskie podziemie. Wejście w szeregi Cichociemnych wymagało jednak ekstremalnych przygotowań, które wytrzymywali tylko najlepsi. Odlatywali oni z bazy pod Londynem, a od 1944 roku z Brindisi we Włoszech i pod osłoną nocy skakali ze spadochronem na ziemie ojczyste, po czym zasilali struktury Armii Krajowej. Elżbieta Zawacka jako jedyna kobieta przeszła ciężkie treningi, aż w końcu wsiadła na pokład samolotu, by w nocy z 9 na 10 września 1943 roku samodzielnie wylądować w Polsce. Cichociemni nie nosili mundurów, nie mogli mieć też przy sobie żadnych dokumentów zdradzających ich konspiracyjną działalność. Kreowali za to, jeszcze podczas przygotowań, fałszywą tożsamość. Na wypadek schwytania przez wroga podawali wymyślone wcześniej imię, nazwisko, zawód i inne dane. Ostatecznie z ponad 4 tysięcy kandydatów do kraju dostało się tylko 316 Cichociemnych, w tym Elżbieta Zawacka.
Po powrocie od razu włączyła się do pracy kurierskiej. Działała w komórce łączności „Zagrody”, która później została wykryta przez Niemców. Nastąpiły liczne aresztowania, jednak sprytnej Zawackiej przy ogromie szczęścia udało się ukryć. Trudny okres przeczekała w klasztorze sióstr niepokalanek w Szymanowie koło Sochaczewa. Gdy wojna zbliżała się ku końcowi, a w całym kraju dobiegały końca ostatnie przygotowania do akcji „Burza”, Zawacka pieszo udała się do Warszawy i zgłosiła się do szefostwa Wojskowej Służby Kobiet (WSK) Komendy Głównej AK. 1 sierpnia 1944 roku doszło do wybuchu powstania warszawskiego. Początkowo służyła w rejonie Powiśla w Szefostwie WSK, następnie pomagała w opiece nad rannymi, w przyjmowaniu uciekinierów ze Starego Miasta i wykonywała szereg innych zadań. W działaniach bojowych bezpośrednio nie uczestniczyła. Po kapitulacji Warszawy opuściła stolicę wraz z ludnością cywilną.
– Nawet w konspiracji, gdzie panuje anonimowość, ‘Zo’ stała się postacią legendarną – pisał Jan Nowak-Jeziorański. – Uchodziła za człowieka ostrego i wymagającego od innych, ale najbardziej od samej siebie. Jej oddanie służbie graniczyło z fanatyzmem. Średniego wzrostu, blondynka o niebieskich oczach miała w sobie coś męskiego. Była surowa, poważna, trochę szorstka i bardzo rzeczowa. W czasie rozmowy ani razu nie uśmiechnęła się, nie padło ani jedno słowo natury bardziej osobistej, nic, co nie wiązało się ze służbowym tematem. ”Zo” nie miała na to czasu. Dopiero na pożegnanie poczułem ciepły, mocny uścisk dłoni i usłyszałem lekkie westchnienie: “Daj Boże, żebyście dotarli”.
Oporna wobec komunistów
Po wojnie Elżbieta Zawacka wróciła do pracy w oświacie, ucząc w szkołach w Sierpcu i Toruniu. Nie ominęły ją jednak represje komunistów. Jak wielu innych żołnierzy polskiego podziemia niepodległościowego, w 1951 roku została aresztowana przez UB. Na podstawie fałszywych dowodów skazano ją na 10 lat więzienia. W czasie przesłuchań była maltretowana, stosowano wobec niej słynną ubecką torturę, która polegała na siedzeniu na nodze odwróconego stołka. Wypuszczono ją już w 1955 roku, ponieważ objęła ją amnestia. Zawacka powróciła do nauki. Dziesięć lat później uzyskała doktorat nauk humanistycznych na Uniwersytecie Gdańskim, a po zrobieniu w 1972 roku habilitacji, wróciła do Torunia. W rodzinnym mieście podjęła pracę w Instytucie Pedagogiki i Psychologii UMK. Poza tym działała w ruchu kombatanckim „Solidarność”. Sporo czasu poświęcała także zbieraniu materiałów i spisywaniu historii Armii Krajowej. W 1986 współorganizowała w Toruniu Klub Historyczny przy toruńskim oddziale Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego. Dzięki niej w 1988 roku w Toruniu powstało ogólnopolskie stowarzyszenie byłych żołnierzy AK.
W 2006 roku prezydent Lech Kaczyński przyznał jej stopień generała brygady. Tym samym została drugą po Marii Wittek kobietą-generałem w historii polskiej wojskowości. Zmarła 10 stycznia 2009 roku w Toruniu, na krótko przed setnymi urodzinami.
Facebook
Twitter
Instagram
RSS